To jeden z nielicznych filmów z Afryki, który trafił do konkursu festiwalu w Cannes. I zarazem kolejne dzieło wybitnego reżysera, pochodzącego z Czadu Mahamata-Saleha Harouna, które wzbudziło zachwyt krytyków. „Podnosząca na duchu historia kobiecej emancypacji” – pisał po canneńskiej premierze „The New York Times”. „Piękny portret dziewczyny, która odważyła się wziąć życie we własne ręce” – wtórowała mu „Cineuropa”. „Lingui” to kameralna, poruszająca do głębi opowieść o matce, która podejmuje najwyższe ryzyko, by ocalić córkę, i o opresji, z której rodzi się kobieca solidarność. To także niezwykłej urody kino nasycone poezją i prawdziwy obraz części świata, którą dotąd oglądaliśmy oczami zachodnich twórców czy podróżników.
Amina mieszka na rozpalonych słońcem przedmieściach stolicy Czadu, Ndżameny, gdzie samotnie wychowuje piętnastoletnią Marię. Każdy dzień jest walką o to, by los córki był lepszy od tego, który stał się udziałem jej matki, ciężko pracującej na kruchą stabilizację. Ale jeden dzień i jedna wiadomość wystarczą, by świat bohaterek „Lingui” runął jak domek z kart. Maria jest w ciąży i chce ją usunąć. W kraju, w którym aborcja jest zarówno grzechem, jak i przestępstwem, pomoc zrozpaczonej nastolatce niesie ze sobą ogromne ryzyko. Czy Amina zdecyduje się na walkę, która z góry wydaje się przegrana?